2012/11/26

Clinique High Impact Volume Extreme Mascara

Nie wyobrażam sobie codziennego makijażu bez maskary. Jest ona absolutnym minimum przy codziennym doprowadzaniu mojej twarzy do stanu "mogę wyjść do ludzi". Przez kilka lat byłam wierna maskarom Diorshow - jednak po ostatnim opakowaniu stwierdziłam, że czas na zmianę. Z odsieczą przybył Clinique wysyłając mi do testów najnowszą maskarę marki High Impact Volume Extreme.



Kilka słów o produkcie

Tusz do rzęs, który ekstremalnie pogrubia rzęsy i zwiększa ich objętość, a jednocześnie rozdziela je i wydłuża. Dzięki specjalnej formule nie rozmazuje się i nie kruszy. Unikalna szczoteczka umożliwia precyzyjną aplikację. Bezpieczny dla wrażliwych oczu oraz osób noszących szkła kontaktowe. Przetestowany okulistycznie.

Cena: 129 zł za 10 ml



Moje wrażenia z testowania

Na początku wspomnę o aspektach wizualnych. Srebrne, porządne opakowanie maskary podoba mi się o wiele bardziej niż plastikowe opakowanie klasycznej High Impact. W środku znajdziemy nietypową szczoteczkę - dość dużą, silikonową (?) z rządkami krótkich "włosków". Do tej pory byłam fanką tradycyjnych szczoteczek i trochę czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do tej, bądź co bądź, innowacji. Jak prezentują się rezultaty ? Jestem mile zaskoczona. Nigdy nie postrzegałam Clinique jako firmy mascarowej - kojarzyła mi się głównie z zestawami trzech kroków i ogólnie pojętą pielęgnacją, niż z makijażem jako takim. High Impact Volume Extreme jest produktem bardzo dobry, choć nie spodziewajmy się obiecanego ekstremalnego efektu (przynajmniej nie na moich rzęsach ;). Jestem zadowolona z efektu wydłużenia i pogrubienia - rzęsy z reguły są ładnie rozdzielone, choć kilka razy zdarzyło mi się wyczynić tą maskarą niezłą posklejaną masakrę (ale to raczej moja wina). To co dla mnie najważniejsze tusz ma świetną trwałość - wytrzymuje cały calutki dzień bez kruszenia się czy rozmazywania. Jest to dla mnie niezmiernie ważne. Produktu używam od prawie 4 miesięcy i dopiero teraz zauważam, że tusz staje się coraz bardziej suchy. Produkt spełnia jak najbardziej moje oczekiwania, choć może nie wywołał u mnie efektu "wow" - nie zmienia to faktu, że tusz Clinique jest produktem solidnym i godnym polecenia.

Efekty




Jak Wam się podobają efekty ? :) 

21 komentarzy:

  1. Rzęski wyglądają całkiem ładnie, jednak ja wolałabym przeznaczyć te 100 zł na coś innego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedyś uzywałam poprzedniej wersji i do pewnego momentu byłam bardzo zadowolna, potem coś im sie chyba zepsuło i się zraziłam

    OdpowiedzUsuń
  3. efekt ładny:) jednak wolę włochate niż silikonowe szczoty:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że jest mnóstwo kilka razy tańszych maskar, które dają lepszy efekt. Jeżeli chodzi o Clinique u mnie super sprawdza się High impact mascara - to zdecydowanie mój faworyt :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja mam swojego faworyta z mascar, Maxfactor False Lash Effect, innymi nawet nie ppotrafię się pomalować :) śliczne niebieskie oczęta :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo tak, najgorsze co może być w tuszu to jak robi efekt pandy. Nienawidzę tego i nie jestem w stanie używać takiego tuszu..

    OdpowiedzUsuń
  7. wg mnie efekt nie wart az 100 zl, tez mam mascare Clinique i powiem Ci, ze mialam juz o wiele tansze tusze, ktore byly zdecydowanie lepsze, jednak fakt - jest bardzo trwala :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, od jakiegoś czasu mnie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. mojej mamy nie zachwycił... ;/ kupiłam go jej w prezencie bo lubi takie szczoteczki i uwielbia produkty Clinique ale ten sie okazał niewypałem jak dla niej ....

    OdpowiedzUsuń
  10. hmm liczyłam na efekt wow, a tu raczej brak, wygląda ładnie ale nie rewelacyjnie

    OdpowiedzUsuń
  11. mam miniaturke tej mascary i jestem z niej zadowolona :) ładnie się utrzymuje na rzęsach,nie skleja ich..czego chcieć więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  12. nigdy nie używałam jeszcze maskra z Clinique.

    OdpowiedzUsuń
  13. Efekt całkiem przyjemny, bardzo subtelny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. jak dla mnie efekt przeciętny, mało spektakularny ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Moimi ulubionymi mascarami są te z Lancome i z Bourjois - Volume Glamour Ultra Curl. Używałam tych z silikonowymi szczoteczkami, ale mnie nie przekonują.

    OdpowiedzUsuń
  16. nie jest źle, choć szału też nie ma ;)
    jakoś z Clinique nigdy mi po drodze nie było :)

    OdpowiedzUsuń